Rozmawiamy z Leszkiem Piechotą – senatorem kilku kadencji i byłym wiceprezydentem Katowic – obecnie kandydatem Zjednoczonej Prawicy na fotel senatora z tego miasta. Jaka jest rola senatora w stosunku do regionu, z którego startuje i czego najbardziej na ten moment potrzebuje stolica województwa śląskiego?
Jaka według Pana jest rola senatora?
Senator powinien być przede wszystkim emisariuszem i ambasadorem swojego okręgu wyborczego. Oczywiście parlamentarzysta z danego regionu powinien współpracować i wspierać lokalne władze w ich problemach, w pozyskiwaniu środków czy wprowadzaniu rozwiązań systemowych, prawnych, które ułatwiałyby im pozyskiwanie pieniędzy lub funkcjonowanie w systemie administracji publicznej. Przede wszystkim jednak rola senatora to bycie ambasadorem mieszkańców. Jest on tą ostatnią instancją, do której można interweniować, w sytuacji, kiedy mieszkaniec ma problemy z urzędem administracji państwowej lub samorządowej i na prykład czuje, że urząd go w jakiś sposób krzywdzi. Nie raz zdarzało się, że obywatel uważał, że np. pewne decyzje administracyjne były podjęte z naruszeniem prawa. Wtedy sięgał po moją pomoc, a ja żądałem dokumentów czy wyjaśnienia, dlaczego ta sprawa nie została w ten, czy inny sposób załatwiona. Często później okazywało się, że można ją było załatwić inaczej i ta moja interwencja była skuteczna.
Startuje Pan z Katowic – z centrum aglomeracji śląskiej. Czego potrzebują mieszkańcy tego miasta i co zamierza Pan zrobić z pozycji członka parlamentu?
Problem, który w tej chwili widzę, to kwestie dotyczące dość dynamicznego rozwoju Katowic, gdzie dużo firm jest zainteresowanych budownictwem. Chwała im za to, bo miasto się rozwija, ale brakuje całościowego planu zagospodarowania przestrzennego dla miasta, który obecnie obejmuje ok. 30proc. jego powierzchni. Inne miasta go mają. To powoduje, że często mogą być wydawane decyzje lokalizacyjne tzw. WZ., które nie uwzględniają długofalowych procedur konsultacyjnych. To żywy temat dla mieszkańców i myślę, że warto znaleźć tutaj jakieś rozwiązanie, które by zadowalało obydwie strony. Jeśli zostanę wybrany, to na pewno w zespołach parlamentarnych poruszę ten temat. Należy dodać, że Ustawa lex deweloper została wprowadzona, aby przyspieszyć budownictwo mieszkaniowe celem wykorzystania uwolnionych terenów poprzemysłowych. Często jest jednak stosowana, nie w tym charakterze do jakiego ją przeznaczono. Trzeba się jej przyjrzeć i zastanowić się czy czegoś w niej nie zmienić. Należy zaznaczyć, że nowa Ustawa o planowaniu przestrzennym, która właśnie weszła w życie wprowadza nowy dokument: plan ogólny, który ma być sporządzony obligatoryjnie dla całej gminy do 1 stycznia 2026 r. oraz rozszerza zakres udziału strony społecznej w procesie planowania przestrzennego.
Widział już pan taką potrzebę uregulowania tego typu kwestii, gdy był pan wiceprezydentem Katowic? Co zrobił pan w tym kierunku?
Dzięki moim działaniom obszar śródmieścia, obejmujący budynki architektury modernistycznej został objęty planem zagospodarowania przestrzennego. Także z mojej inicjatywy wojewódzki konserwator wpisał ten obszar do rejestru zabytków.
Był Pan jeszcze za czasów przynależności do PO senatorem. Wspominał już Pan o byciu ambasadorem. Chciałbym jednak dopytać o pomoc w pozyskiwaniu środków i kształtowanie prawa. Co może senator?
Gdy byłem senatorem, byłem też szefem Platformy w Katowicach i jednocześnie ustalałem wspólnie z prezydentem Katowic Piotrem Uszokiem ważne dla Katowic ramy działań. To były bardzo merytoryczne ustalenia. W tym czasie skutecznie zabiegałem wraz z Wiceprezydentem Godlewskim o pozyskanie środków unijnych dla miasta Katowice w wysokości ponad 360 mln zł na budowę MCK oraz budynek NOSPR. Gdy byłem członkiem rady społecznej szpitala Murcki w Katowicach, Ministerstwo Zdrowia udzieliło dotacji w wysokości 9 mln zł. przeznaczonych m. in. na modernizację oddziału neurologi. Jednocześnie jako członek rady społecznej Katowickiego Centrum Onkologii zagwarantowałem 25 mln zł. na utworzenie Centralnej Izby Przyjęć. Ponadto dzięki mojej poprawce związanej z nową ustawą dotyczącą finansów publicznych gmina nadal może przekazywać środki finansowe mieszkańcom na wymianę starych pieców czy budowę paneli słonecznych w ramach np. Programów Niskiej Emisji. Sam zresztą byłem inicjatorem takiego Programu w 2009 r. w Katowicach.
W mediach coraz częściej mówi się o pomyśle stworzenia z aglomeracji śląskiej de facto jednego, wielkiego miasta – zagłosowałby Pan za takim rozwiązaniem?
Moje zdanie jest od kilkunastu lat takie same i się nie zmienia. Uważam, że metropolia powinna być jednym, wielkim miastem o nazwie Katowice. Kiedy byłem jeszcze w Platformie Obywatelskiej byłem gorącym admiratorem takiej koncepcji – lecz takie rozwiązanie nie miało akceptacji władz partii w centrali. Już wtedy uważałem, że należało przenieść ustawę warszawską na grunt śląski. Mamy po prostu jednego prezydenta, a poszczególnie miasta mają burmistrzów. Oczywiście to mogłoby ulec jakiejś kosmetyce, ale wtedy mamy jeden wspólny Plan zagospodarowania przestrzennego, cała gospodarka komunalna jest wspólna i wszystko jest w jednym zarządzie. Dzisiaj GZM to atrapa, bo nie dysponuje odpowiednimi kompetencjami, środkami finansowymi – to taki wąż zjadający własny ogon. Na pewno zmianom będą przeciwni lokalni prezydenci czy burmistrzowie, bo utracą dużą władzę, ale myślę, że w interesie regionu jest, aby to był jeden, wielki organizm.
To będzie wymagało współpracy wielu środowisk politycznych.
Chciałbym być senatorem ponad podziałami i gwarantuję, że będę reprezentował wszystkich mieszkańców, tak jak to czyniłem dotychczas. Uważam, że celem jest przede wszystkim dobro miasta i jego mieszkańców. Jakieś osobiste, ideologicznie zapatrywania konkretnego parlamentarzysty nie mogą być ważniejsze ponad dobro wspólne.